Historia Polskich VI.8 Rafała Moucki
Od początku wspinania w Polsce na Jurze powstało kilka niepowtórzonych dróg. Linie te powoli przechodziły do miana mitów, które wraz z upływem czasu, a także rozwojem wspinania w Polsce, były systematycznie obalane lub potwierdzane.
2011 roku za sprawą Michała Jagielskiego przejścia doczekała się jedna z niepowtórzonych dróg Jury Północnej – Prestiżowa Robota VI.7+. Prestiżowa Robota to droga Darka Sokołowskiego z 1996r, pierwotnie wyceniona została na VI.6+ i przez lata opierała się atakom wspinaczy. Pierwszemu przejściu drogi towarzyszyło sporo kontrowersji, niektórzy zarzucali także, że autor drogi nie poprowadził. Michał Jagielski, znany z pokonywania trudnych dróg na Jurze, zaproponował wycenę linii VI.7+, co oznacza , że jest to obecnie jedna z najtrudniejszych wapiennych dróg w Polsce. Plotki głoszą także, że w Prestiżową bezowocnie wstawiał się Rafał Moucka, nie mogąc jej jednak przejść, poprowadził sąsiadującą linię – Sen Astralny.
Rafael Moucka w 2001roku na dziewiczej połaci Gołębnika poprowadził Pandemonium, które otrzymało magiczną wycenę VI.8. Po przejściu Rafała pojawiły się głosy, że droga ta jest VI.4+ z jednym trudnym ruchem. Po takich opiniach Rafał stwierdził , że : ”skoro środowisko reaguje w tak zawistny sposób na poprowadzenie nowych, trudnych dróg, to ja nie będę takich robił. Przestałem więc wyceniać moje realizacje. Zostawiam to innym, samemu delektując się jedynie ich trudnością, a nie walką o cyferki.” Na podstawie tych słów kolejne trudne linie pokonane przez Rafała: Arachnofobia (2002), Mental Terror(2004) lub wspomniany wcześniej Sen Astralny (2003) nie otrzymały jednoznacznej wyceny. Drogi mimo licznych prób najlepszych wspinaczy w Polsce długo nie doczekały się powtórzeń, mity powstały, a w środowisku przyjęto, że drogi powinny otrzymać wycenę VI.8
W maju 2012 roku po 10 latach od pierwszego przejścia powtórzenia doczekała się Arachnofobia, znajdująca się w Podzamczu na głównej ścianie Okrętu. W latach wcześniejszych Michał wykonał kilka wstawek „kontrolnych”, które nie były na tyle satysfakcjonujące ,aby na dobre zająć się pracą nad drogą. W 2012 roku Michał na przejście poświęcił około 12 dniówek, od pierwszego dnia czuł jednak, że każda kolejna próba może być tą ostatnią i sukces jest praktycznie na wyciągnięcie ręki.
Michał Jagielski o próbach na Arachnofobii VI.8:
Arachnofobia, droga Rafała Moucki z 2002 roku, od zawsze leżała w sferze moich marzeń, jednak wszystkie próby na drodze kończyły się bardzo szybko i zniechęcająco. Po prostu najtrudniejsze miejsce drogi było dla mnie niewykonalne! I tak przez kilka lat, jeden lub dwa dni w sezonie, odwiedzałem Okręt, aby przekonać się, jaki jestem słabiutki. Zawsze po takich próbach spuszczałem głowę i czułem, że nigdy nie będę w stanie przejść tej pięknej, niemalże mitycznej drogi… Do grudnia 2011r praktycznie każdy dzień na Okręcie wyglądał identycznie, kiedy jednak po poprowadzeniu Szyderczego Zwierciadła VI.7+ na ścianie Zapadu przystawiłem się do Arachno, czułem, że jestem w stanie ją poprowadzić. Już pierwszego dnia wiedziałem, że kwestią kilku prób jest przejście jednej z moich wymarzonych dróg. Jednak grudniowa pogoda to nie przelewki, zima musiała w końcu zawitać do Polski, a ja zostałem z głową pełną marzeń i planów na kolejny sezon. Dobre grudniowe wstawki jednak świetnie motywowały mnie do trening i dawały nadzieję na szybkie prowadzenie wiosną. Już w pierwszych słonecznych dniach wiosny bez jakiegokolwiek rozruchu w skałach poszedłem zobaczy,ć jak się mają sprawy z Arachnofobią. Od tego dnia wiedziałem, że każda kolejna próba może się przekształcić w finalne prowadzenie. Jednak jak to zwykle bywa, mój optymizm został szybko przygaszony. Niestety problem okazał się bardziej złożony niż wykonanie kilku przechwytów do zjazdowca. Drugi dzień prób rozpoczął się niemiłą niespodzianką, urwany chwyt zaowocowało powstaniem kolejnego trudnego miejsca, na którego rozpracowanie zmuszony byłem poświęcić aż 4 wstawki. Po każdym dniu prób potrzebowałem także kilku dni restu na wyleczenie skóry. Chwyty na drodze należą do jednych z najbardziej niewygodnych i ostrych jakie znam. W połączeniu z wiosenną wilgocią często goszczącą na ścianie okrętu, chwyty dawało szybki efekt w postaci porozcinanych palców lub w najlepszym przypadku nieźle bolących opuszków. Dwa razy spadłem także po kluczowych trudnościach drogi, w terenie za około VI.2. Gdy postanowiłem na kilka dni odpuścić próby ze względu na zbyt gorące jak dla mnie dni, pokasowane palce, mokre chwyt oraz delikatny skok wagi, udało mi się pokonać kilka dróg z przedziału VI.5-VI.5+. W Smoleniu poprowadziłem dwie VI.5+ : Wiara i Para oraz Perpetum Debile, odwiedziłem także Kamieniec, gdzie poprowadziłem VI.5 : Grunwald 1410. Poprowadzenie tych dróg delikatnie podreperowało moją psychę. Z duża dozą niepewności w niedzielę 13 maja wróciłem na Okręt, próby mile mnie zaskoczyły – poszło dobrze, co prawda nie zrobiłem drogi ,ale wszystkie ruchy wykonywałem na luzie, co mocno poprawiło mi humor:) Finalne starcie miało miejsce wczoraj (17.05.201). Już w pierwszej, rozgrzewkowej wstawce udało mi się przejść trudności, po raz trzeci spadłem jednak na krzyżu do faka, miejscu za około VI.2. Nie zdenerwowałem się jednak zbytnio, ponieważ w czasie wspinania czułem się pewnie jak nigdy dotąd, czułem, że przejście jest jedynie formalnoścą.. Kolejna próba była jednak spalona, pomyliłem sekwencję… Wstawka numer 3: idę jak zaprogramowany, zero myślenia, mam wrażenie, że ruchy wykonują się same, aczkolwiek na każdym z nich muszę dać z siebie wszystko. Po chwili dochodzę do upragnionego łańcucha! Na koniec dnia robię jeszcze zaległość Okrętu, Barona Tytoniowego VI.5+. Baron jest piękną drogą Waldemara Podchajnego, jej przejście okazało się miłym zakończeniem mojej przygody z Okrętem.
Michał Jagielski o przebiegu oraz trudnościach mitycznej Arachnofobi VI.8:
Pierwsza część Arachnofobi to czujne skradanie się po pionie za około VI.2+ ,którym dochodzimy do dziupli znajdującej sie w 1/2 ściany. Od tego miejsca akcja nabiera tępa, najpierw 3 ruszki za około VI.4+,po czym wchodzimy we właściwe trudności polegające na mocnym sięgnięciu z krawądki do dwójki. Przy tym ruchu wszystko musi się zgrać, na krawądce zapinamy mega łuka, wierzym, że stoimy na kiepskich stopniach i sięgamy… po złapaniu dwójki desperackie butowani,e które jak często bywa, wyżsi będą w stanie ominąć. Potem już tylko półdynamiczny przyblok do obłej Klamy, po złapaniu której przejście drogi jest praktycznie formalnością, chociaż mnie zdarzyło się tam spaść trzy razy. Myślę, że droga może mieć więcej niż VI.7+… Jeśli chodzi o samą sekwencję, to od przejścia Rafała ubyło troszkę chwytów, a kluczowa krawądka podobno znacząco się poobrywała (podobno, bo ja nie pamiętam oryginału, wiem to jedynie od Mirka i Rudego). Myślę, że droga może być łatwym VI.8 ,chociaż nie jestem pewien swojej obecnej formy i ciężko mi rzetelnie ocenić jej trudności.
Maciek Smolnik
fot. Maciek Gajewski