Po okresie ciężkiego zimowego treningu, który niekoniecznie przypominał trening typowo wspinaczkowy, na początku sezonu postanowiłem się dość mocno rozwspinać na łatwiejszych drogach. Jak się jednak przekonałem, już niezbyt wiele zostało mi do zrobienia na Jurze Środkowej. Niestety, tegoroczna wiosna jak i lato nie były sprzyjające. Jednak po jakimś czasie uzbierałem około 10 przejść w stopniu VI.5- VI.6. Wspinanie po łatwym jest fajne, jednak prawdziwą satysfakcję przynosi przejście czegoś trudnego, postanowiłem więc spróbować tegoroczną VI.7-kową nowość Łukasza Dudka na Suchym Połciu. Pierwsze wstawki w Soczysty Sprint napawają optymizmem. Robię całe sekwencje i czuję, że przejście całości to kwestia kilku wstawek. Jednak jak to zwykle bywa, całość rozciągnęła się w czasie a ze względu brak koncentracji podczas jednej z lepszych prób spadam na ostatnim ruchu gdzie można spaść. Lot ten kosztował mnie kolejne kilka dni. Jak to zwykle bywa, droga padła wtedy gdy najmniej sie tego spodziewałem. Po niezwykle ciężkim treningu poprzedniego dnia mam kłopoty na rozgrzewkowym VI.3+. Jednak po mocnym rozruchu, bez presji i jakichkolwiek nadziei na sukces przechodzę drogę z zapasem w pierwszej próbie tego dnia. To potwierdziło tylko, że nie ma szans na sukces tylko wtedy gdy nie próbujemy.
Poza Soczystym Sprintem padły m.in.:
Robot Obibok VI.6 Jastrzębnik
Iron Maiden VI.5+ Podlesice
Desant Gdański VI.5+ Rzędkowice
Gorący Punkt VI.5+ Mirów
Michał Jagielski
zdjęcia. Krystian Polewczak